plakat

plakat

poniedziałek, 2 lutego 2015

Rozdział 18

Louis patrzy na naszą fotografię stojącą na kominku. Podchodzę do niego, kładąc głowę na jego ramieniu.
- Skąd wiesz, że już czas? - pytam.
- Po prostu wiem, czuję to. Czuję jak moje powieki są coraz cięższe, jak trudniej mi oddychać. Serce boli jak nigdy dotąd, wszystko boli jak nigdy dotąd, każdy ruch, czynność. - Wzdycham, cudem powstrzymując łzy napływające do moich oczu. - Jestem pewny, Harry. To dzisiaj, tej nocy. Nie myśl, że jestem słaby i chce się poddać, to nie tak. Ja po prostu...
- Wiem, kochanie, wiem - szepczę w jego ucho i delikatnie przyciskam usta do jego policzka.
- Harry, ja tak bardzo nie chcę umierać, tak strasznie chcę jeszcze żyć - mówi, wtulając się we mnie z całych sił.
- Ciii - uspokajam go, ale kto w takim razie uspokoi mnie?
Trzymam go w ramionach, kołysząc nas lekko i oddałbym tak wiele, żeby trwało to całą wieczność. Nasze małe "do końca świata" brzmi tak idealnie, kiedy on jest tutaj. Jest takie idealne, gdy trzymam go w ramionach, nie myśląc o tym, że już jutro go nie będzie, a ja zostanę zupełnie sam. Jeden mały Harry na cały ogromny świat. Świat bez Louisa.
Czasem sobie myślę, jakby wyglądał świat bez nas i, cholera, byłby taki beznadziejny.
- Mogę zadzwonić do twoich rodziców? - pyta nagle, na co kiwam głową, podając mu telefon.
- Dziękuję. - Muska delikatnie moje usta. Bierze ode mnie komórke i siada na kanapie, szukając w kontaktach numeru mojej mamy. Stoję oparty o ściane, patrząc na Louisa, który ociera spływajacą po policzku łze.
Uczucie, że patrzysz na kogoś, kogo za chwilę nie będzie jest gorsze od wszystkiego. Kochasz tą osobę tak cholernie, ponad wszystko, a jej za chwile zabraknie. Masz ochotę krzyczeć, płakać, umrzeć. To wszystko jest takie beznadziejne.
- Hej, tu Louis - słyszę załamujący się głos. - Dzwonie, żeby się pożegnać. - Cisza. - Nie płacz, proszę. - Cisza. - Wybaczcie, że nie przyjadę ale...nie umiem, nie potrafię, nie mam już sił. Przepraszam. - Cisza. - Dziękuję za wszystko, jesteście moją rodziną, tak bardzo was kocham i tak bardzo za wszystko dziękuję. Boże, tak mi przykro, że mówię to dopiero teraz i do tego przez telefon. - Znów krótka cisza. - Nie, nie przyjeżdżajcie. Proszę, zróbcie to dla mnie i nie przyjeżdżajcie. Nie chcę żebyście widzieli mnie w takim stanie. - Cisza. - Tak, Harry jest obok. - Louis patrzy na mnie i dopiero teraz widzę jego czerowone oczy i mokre od łez policzki. - Ja też was kocham, bardzo i tak ogromnie jestem wam wdzięczny. - Podchodzę do niego, biorąc go w ramiona. Jego głos załamuje się coraz bardziej. - Dobranoc.
Odkłada telefon obok siebie i wybucha płaczem. Przytulam go z całych sił. W końcu płaczemy oboje, nie potrafiąc wydusić z siebie ani słowa.

***

- Tutaj - mówi Louis rozkładając koc.
Jesteśmy na podwórku za domem. Z miejsca, które wybrał brunet idealnie widać gwiazdy i księżyc, który sprawia, że wokół nie jest aż tak ciemno. Patrzę, jak Louis powoli kładzie się na kocu i wzdycha cicho. Koło niego rozkładam drugi, a trzecim okrywam nasze nieco zmarznięte ciała.
- Są takie piękne - słyszę i zerkam na Lou, który wpatrzony jest w niebo nad nami. Sięgam po jego dłoń, kładąc ją sobie na klatce piersiowej i bawię się jego drobnymi, chudziutkimi palcami. - Spójrz, Hazz, jak piękne jest niebo tej nocy.
- Tak, jest piękne - przytakuję.
Chwilę leżymy w milczeniu. Słychać jedynie nasze oddechy i świersze, które jakby grają dla nas jedną z najpiękniejszych kołysanek.
Wreszcie Louis siada, wyciągając z kieszeni złożoną na kilka części koperte. Podaje mi ją, nic nie mówiąc.
- Co to? - pytam wreszcie.
- Coś ważnego. Obiecaj, że to przeczytasz. Nie teraz, nie dzisiaj, ale obiecaj. - Kiwam głową, szepcząc krótkie "obiecuję" i wkładam koperte do kieszeni kurtki.
- Lou, ty...chciałeś, żebym napisał dla ciebie list, ale...nie potrafiłem, przepraszam. Za każdym razem gdy chciałem go napisać ja...nie potrafiłem, po prostu....
- Harry, rozumiem, naprawdę - mówi, łapiąc moją dłoń. - Nic nie szkodzi, skarbie. Szczerze? Nie zależy mi na tym liście tylko żebyś ze mną tu teraz był, a jesteś i to mi wystarcza.
Całuję czoło Louisa, uśmiechając się delikatnie. Czuję, jak łzy zaczynają napływać mi do oczu.
- Wszystko okej? - pytam, kiedy Louis łapie się za brzuch, zamykając oczy, a na jego twarzy pojawia się dziwny grymas.
- Ja...nie wiem, słabo mi. - Kładzie się, nadal trzymając moją dłoń. - Zaśpiewamy naszą piosenkę?
- Oczywiście skarbie.
Biorę gitarę i dłonią wycieram pojedyńczą łze spływającą po moim policzku.

Shut the door
Turn the light off
I wanna be with you
I wanna feel your love
I wanna lay beside you
I can not hide this even though I try

Louis wpatruje się we mnie z lekkim uśmichem, kiedy zaczynam naszą piosenkę. Naszą kołysankę.

Heart beats harder
Time escapes me
Trembling hands touch skin
It makes this harder
And the tears stream down my face

Śpiewa swoim cichutkim głosikiem i...Boże...brzmi jak najprawdziwszy anioł.

If we could only have this life for one more day
If we could only turn back time

Ten kawałek śpiewamy razem. Cholera, nasze głosy tak idealnie do siebie pasują.

You know I'll be
Your life, your voice your reason to be
My love, my heart
Is breathing for this
Moment in time
I'll find the words to say
Before you leave me today

Zamykam oczy, śpiewając refren i już nawet nie zatrzymuję łez.

Close the door
Throw the key
Don't wanna be reminded
Don't wanna be seen
Don't wanna be without you
My judgement is clouded
Like tonight's sky

Ale niebo nie jest zachmurzone tej nocy, a Louis chce być pamiętany, ale tylko przeze mnie.

Hands are silent
Voice is numb
Try to scream out my lungs
But it makes this harder
And the tears stream down my face

If we could only have this life for one more day
If we could only turn back time

Tak pięknie to brzmi, kiedy śpiewamy razem.

You know I'll be
Your life, your voice your reason to be
My love, my heart
Is breathing for this
Moment in time
I'll find the words to say

Patrzę na Louisa, na jego mokre policzki, które w blasku księżyca wyglądają jak pokryte najpiękniejszym brokatem.

Before you leave me today

Odkładam gitare i szybko wycieram łzy.
- Nie musisz - mówi Lou, znów splatając palce naszych dłoni. - Łzy nie są oznaką słabości. Pokazują, jak odważni jesteśmy i jak wiele potrafimy przejść. Nie potrafimy panować nad łzami bo jedynie one doskonale wiedzą, kiedy powinny popłynąc po naszych policzkach i teraz jest ten czas. Proszę, pozwól im.
Kiwam powoli głową. Louis uśmiecha się delikatnie i znów kładzie się na kocu. Za chwilę trzymam go w ramionach. Jego głowa spoczywa na mojej klatce piersiowej, a nasze palce nadal pozostają splecione.
- Wiesz, co ktoś mi kiedyś powiedział? - mówię cicho.
- Co takiego?
- Że anioły po śmierci znajdują swoje miejsce na niebie i zamieniają się w gwiazdy by świecić dla tych, którzy ich kochają, a którzy pozostali tutaj, na Ziemi.
- Dosyć mądre.
- Tak, i wiesz co? Będę co noc obserwował niebo w poszukiwaniu ciebie, a kiedy już cie znajdę będę podziwiał twoj blask bo jestem pewien, że będziesz świecił najjaśniej z tych wszystkich gwiazd. Tak bardzo cie kocham i nie żałuję żadnej chwili spędzonej z tobą, przysięgam. Jesteś moim wszystkim, skarbie i...cholera, nie poradze sobie bez ciebie.
- Poradzisz.
- Nie poradzę, Lou.
- Poradzisz, zawsze sobie radziłeś. Jesteś wspaniały. Założysz rodzine, będziesz miał dzieci, kochają żone lub męża. Będziesz szczęśliwy, dopilnuję tego, obiecuję. Kocham cię.
Czuję serce Louisa, które zaczyna bić coraz wolniej. Jego oddech nie jest taki, jaki powinnien być. Coś się dzieję i chyba wiem co. Nadchodzi mój koniec świata. Nasz koniec świata.
- Lou? Loulou? Skarbie?
- Kocham cię, Harry. Tak ogromnie cie kocham. Najbardziej na świecie. Proszę, nie żegnaj się ze mną, dobrze? Nie mów "dobranoc" ani "do widzenia". Po prostu się nie żegnaj.
- Nigdy o tobie nie zapomnę, Lou. Przysięgam - mówię cicho. Mokre ślady łez pokrywają moje policzki i przybywa ich coraz więcej i nie potrafię ich powstrzymać. Nie chcę ich powstrzymać. - Kocham cię.
- Nic już nie mów, Harry. Zaśnij, proszę. Miłych snów, skarbie. Mam nadzieję, że nie będziesz miał już nigdy więcej koszmarów. - Mam ochotę krzyczeć, powiedzieć coś, ale nie mówię. Nic już nie mówię. Louis łączy nasze usta w pocałunku. W ostatnim pocałunku. Oddałbym wszystko, żeby trwał wieczność. Naszą małą wieczność. Nasze małe zawsze. - Tak bardzo chciałbym mówić ci to co noc. Budzić cie pocałunkiem. Ale ja tej nocy już się nie obudzę i nie będę mógł cie pocałować. Tak strasznie mi przykro. Harry, ja...nie boję się. Nie boję się bo wiem, że jesteś przy mnie. Jesteś jak lekarstwo na całe zło i przy tobie nawet nie straszna mi śmierć. Przperaszam za wszystkie łzy, jakie przeze mnie wylałeś i dziękuję za wszystko. Dziękuję za to, że pokochała mnie tak wspaniała osoba, jak ty. Dziękuję, że jestem szczęściarzem, który mógł pokochać ciebie, z całego serca, które za chwile przestanie bić. Jesteś dla mnie wszystkim, Hazz. Kocham cię.
I to były ostatnie słowa wypowiedziane tej nocy. Ostatnie słowa, które usłyszałem. Ostatnie słowa Louisa.
Nie mówiłem już nic więcej. Prosił, bym nic nie mówił i nie powiedziałem. Jedynie w mojej głowie plątały się obietnice i słowa, które chciałem mu powiedzieć, ale tego nie zrobiłem.

I w pewnej chwili Louis przestał oddychać, a jego serce przestało bić. Louis po prostu zasnął, a ja nie mogłem go obudzić.
I do końca trzymałem go w ramionach i miałem nadzieję, że go nie bolało. Wierzyłem, że odszedł szczęśliwy. Chciałem, by tak było.

I kochałem go do końca, nadal kocham.



Śpij dobrze, mój mały Lou.



______________________________________________________________________________

Kto płacze łapka w góre (ja). Serio, popłakałam się przy pisaniu tego rozdziału.
Kiedy kiedyś wyobrażałam sobie zakończemie tego ff to ryczałam jak bóbr, przysięgam.
Ehhh troche schrzaniłam ten rozdział :( i przepraszam, że pojawił się dopiero teraz :(
W sobotę epilog i koniec ahh czemu ten czas tak szybko leci? :(

3 komentarze:

  1. jeju rozdział jest po porstu cudowny... ryczę jak dziecko. wiedziałam, że Lou odejdzie ale i tak się rozkleiłam. dziękuję Ci za to ff, za Twój poświęcony czas temu, i nie mów że schrzaniłaś ten rozdział, bo jest cudowny:)
    już chcę epilog asdfghhgfdg
    /luuvmyheroes

    OdpowiedzUsuń
  2. ;0;
    strasznie cudowny rozdział
    Lou wracaj ;0;
    Harry musisz sobie poradzić bo inaczej nie możesz
    Lou się trochę zawiedzie na tobie
    żeby tylko nie zrobił nic głupiego naprawdę głupiego chociaż w pewnym sensie byłoby to nawet mądre ale i tak głupie xd
    czekam na epilog
    chce już epilog ;o;
    @shipp_houis

    OdpowiedzUsuń
  3. DLACZEGO MI TO ZROBILAS ������

    OdpowiedzUsuń