Louis staje przede mną, patrząc na mnie wzrokiem, który automatycznie wbija niewidzialny nóż w moje serce. Jest niewyspany, bo widać to po jego podkrążonych oczach, bardziej podkrążonych niż zwykle. Jest słaby, bo sam się do tego przyznaje. Nie ma ochoty już żyć, bo wykrzyczał to wczoraj wieczorem. Nie chce być dla mnie problemem, ale przecież nie jest i nigdy nim nie był.
- Jedziemy? - pytam, biorąc jego dłoń w swoje. Brunet patrzy na mnie chwilę, po czym spuszcza głowę, bawiąc się moimi palcami.
- A mam inne wyjście? - Niechętnie zakłada buty i kurtke, nie patrząc na mnie nawet przez chwilę.
- Louis... - mówię cicho, na co chłopak nawet nie reaguje. - Kochanie, przestań się smucić.
- Mam być szczęśliwy? Niby z jakiego powodu? - pyta spokojnie, nawet nie unosząc głosu. - Nie chcę tej cholernej maszyny, rozumiesz? Nie potrzebuję jakiegoś chorego sprzętu, który ma podtrzymywać moje życie. Nie chcę umrzeć odłączając się od tego gówna. Chcę umrzeć tak, jak powinieniem, jak trzeba umierać. Nie zabieraj mnie tam i nie daj podłączyć do tego żelaza, proszę. Jeśli chcesz sprawić, żebym był szczęśliwy to daj mi odejść, jutro, albo nawet dzisiaj, ale bez tej maszyny.
Nic nie mówię. Podchodzę do Louisa biorąc go w ramiona i prowadzę w stronę kanapy, ale nic nie mówię.
Milczenie to dobry sposób, żeby powstrzymać napływające łzy. Milczenie to dobry sposób, żeby nie pokazywać bólu. A może wcale nie jest dobrym sposobem? Może tylko wszystko pogarsza?
***
- Rezygnujemy - mówię, ale to jedno słowo ledwo wydostaje się z moich ust.
- Przepraszam? - mówi doktor, podchodząc do mnie bliżej.
- Rezygnujemy - powtarzam nieco pewniej. - To znaczy...Louis rezygnuje.
- Ahh. - Mężczyzna zdejmuje okulary. - Louis rezygnuje...
- Nie potrafię go przekonać, on chyba chce już....
- Louis jest bardzo mądrym chłopakiem i wie co robi, na jego miejscu zrobiłbym to samo.
- Słucham? - Nie moge uwierzyć w to, co słyszę.
- Wydaje mi się, że dobrze słyszałeś. Louis i tak bardzo długo walczył, jak na tę chorobę. Jego organizm jest strasznie słaby i każdy krok sprawia mu trudność. Być może tego nie okazuje, ale tak jest.
- Ale...ile jeszcze wytrzyma jego serce? Ile jeszcze on wytrzyma?
- Będzie wiedział, kiedy nadejdzie ten czas. Będzie to czuł i na pewno o tym powie.
- Ile mniej więcej zostało czasu?
- Obawiam się, że nie więcej niż kilka dni. - Siadam na krześle, chowając twarz w dłonie. Nawet nie zauważam, kiedy łzy spływają po moich policzkach. - Jedź do domu, musisz teraz przy nim być, cały czas.
- Boję się - mówię cicho. - Cholernie.
- Wiem, Harry, wiem i wcale się tobie nie dziwię.
- Ja...nie dam rady tak po prostu pozwolić mu zasnąć i już nigdy się nie obudzić. Nie dam rady...
- Jeśli go kochasz, pozwól mu odejść. Nie ma innego wyjścia, musisz mu na to pozwolić. Nie tracisz go, on nadal będzie przy tobie. - Mężczyzna kładzie dłoń w miejscu gdzie znajduje sie serce. - Tutaj.
Uśmiecham się delikatnie, nie mogąc powstrzymać łez.
- Chyba muszę już iść - mówię po chwili ciszy.
- Idź i uściskaj ode mnie Louisa z całych sił.
Kiwam głową, wstając i powoli, ocierając łzy, idę w stronę wyjścia. Po drodze mijam pokój Katy. Patrzę na dziewczynke, siedzącą na kolanach jakiegoś mężczyzny. Jest uśmiechnięta i szczęśliwa. Przez chwile myślę nad tym, czy odwiedzić ją dzisiaj, ale w ostateczności odchodzę, obiecując sobie, że przyjadę jutro z Louisem. W końcu jej to obiecałem, a obietnice się dotrzymuje.
***
Siadam na kanapie, a Louis kładzie głowę na moich kolanach. Jego policzki są całe czerwone, a oczy opuchnięte od łez (zresztą tak samo jak moje). Delikatnie przeczesuję jego włosy palcami, nucąc pod nosem naszą piosenkę. Brunet zamyka oczy, uśmiechając się lekko. Pojedyńcza łza spływa po jego policzku.
- Zaśpiewasz mi ją, prawda? - pyta, na co kiwam głową. - Kiedy będę zasypiał, jako naszą ostatnią kołysankę.
- Obiecałem, że spełnie wszystkie twoje marzenia z listy, pamiętasz?
- Mhm.
Trzy ostatnie punkty na liście są tymi, które bolą najbardziej. Jedenasty punkt to prośba o napisanie listu pożegnalnego dla Lou, taka jakby przemowa. Dwunasty to zaśpiewanie naszej piosenki po raz ostatni. Trzynasty punkt brzmi "zasnąć w ramionach Harry'ego". Wszystkie punkty, poza tymi trzema są już wykreślone. Te trzy, te beznadziejne trzy ostatnie punkty bolą jak cholera.
Pomyśleć, że zostało kilka dni. Jedynie kilka dni. Co będzie dalej? Tego nie wiem, ale jestem pewny, że nie będzie dobrze, ani pięknie, bo świat bez Louisa nie jest piękny, ani dobry.
Kiedyś zastanawiałem się, skąd ludzie, którzy opisują w książkach umieranie, podczas, gdy sami nie umarli, wiedzą, jak to robić, co znaczy "umierać". Teraz wiem, że umierali. Przynajmniej jakaś cząstka ich umierała bądź umarła. Tak jak ja umieram razem z Louisem.
Kto powiedział, że umierać można w jeden sposób? Każdy z nas cierpi z różnych przyczyn, nawet nie zdając sobie sprawy, że coś w nas ginie i tylko czasem zmartwychwstaje.
Louis odchodzi, już teraz, w tej chwili, w każdej sekundzie. Słyszę, jak jego serce powoli przestaje bić i widzę, jak powieki opadają, również powoli. Umieranie Louisa jest jak zapadanie w sen. Najpierw wolno, jak zasypianie, a potem nagle, w jednej sekundzie, wszystko się kończy. Zasypia. Zapada w sen, z którego nie dane jest mu się obudzić.
Pewnego dnia obudzę się bez niego, a świat już nigdy nie będzie taki sam.
- Możemy iść na spacer? - pyta Louis. Kiwam głową.
Spacerujemy po lesie, zbieramy jesienne liście opadające z drzew.
- To nasz ostatni spacer - mówi Louis, ściskając moją dłoń. - Czuję, gdzieś w sobie, że jutro będzie moim ostatnim dniem.
Jego słowa sprawiają ból, jak kolce wbijane w cienką skóre. Mimo to nie odzywam się. Nie proszę, żeby przestał tak mówić, bo być może ma racje.
Może już jutro będę musiał go pożegnać.
_____________________________________________________________________
Następny rozdział w niedziele :) x
jeju, cudowne , rycze jak głupie dziecko haha chce już kolejny ;o
OdpowiedzUsuńOMG!
OdpowiedzUsuńidealny *0*
Lou ma odejść już? ;(
a co jak Harry nie wytrzyma bez Niego i...
ale najpierw to ostatnie pożegnanie a co po tym to tylko Ty i Bog możesz wiedzieć
czekam do tej niedzieli chociaż szkoda ze to bd przedostatni rozdział ;o;
dużo weny życzę
@shipp_houis